RZESZOWSKIE ANIOŁY

01.08.2009

RZESZOWSKIE ANIOŁY


NASZ DOM RZESZÓW    2009.08.01

Rzeszowskie Anioły

 

Białoskrzydłe, boskie anioły nie tylko stróżują, ochraniając nas na wąskich i śliskich ścieżkach życia, ale także chóralnie śpiewają. I to jak pięknie! Chór to z greckiego zespół osób wypowiadających zbiorowo i jednocześnie swoje uczucia w mowie i śpiewie. Właśnie – uczucia. Wielu znawców tej najpiękniejszej z muz twierdzi, że dużo więcej wrażeń i duchowych wzruszeń dostarczają chóralne śpiewy niż wykonania utworów czysto instrumentalnych. Rzecz gustu i profesjonalnego ucha. Znawstwo istoty śpiewu chóralnego, szczególnie typów i rodzajów – to olbrzymia wiedza, nie tylko zresztą muzyczna.

Nasze miasto Rzeszów, chyba już od momentu swojego urodzenia kochało muzykę, znało się na niej i w różny sposób uprawiało ją. Tutaj w różnych okresach powstawały i trwały latami chóry męskie i mieszane, kościelne, szkolne, urzędnicze, mieszczańskie i rzemieślnicze. Choćby taki przykład: rzeszowskie życie muzyczne w okresie międzywojennym skupiało się głównie wokół Towarzystwa Muzycznego Lutnia, przy którym działał wspaniale śpiewający chór. Właśnie Lutnia organizowała liczne koncerty i wieczory pieśni. W tym miejscu należy koniecznie przypomnieć koncert jubileuszowy zorganizowany przez Lutnię 15 grudnia 1929 roku, w którym wystąpił m.in. innymi chór męski, a towarzyszyła mu orkiestra dęta przy 17 P. P.pod dyrekcją Ludwika Łaszewskiego. Ponoć ten wieczór pamiętało wielu rzeszowiaków przez wiele lat.

Czas po II wojnie to już dla wojewódzkiego Rzeszowa okres wielkiego, zorganizowanego, szybkiego i profesjonalnego rozwoju; nie tylko szkolnictwa muzycznego, ale także orkiestrowego, a nawet operowego. W Rzeszowie zjawiło się kilkunastu wspaniałych muzyków, dyrygentów i pedagogów. Zupełnie świadomie nie wymieniam poszczególnych muzycznych znakomitości, bo – jako prawie laik w tej kwestii – mógłbym popełnić czasami mocno bolesny nietakt. Muzyczni artyści to ludzie niezwykle wrażliwi, subtelni, ale o wielce zróżnicowanych osobowościach.

Muszę jednak powrócić do barwy i koloru rzeszowskich chórów i wspaniałych chórmistrzów. Pierwszeństwo należy się damom. Pani profesor URSZULA JECZEŃ-BISKUPSKA. Co prawda nierodowita rzeszowianka, ale od bardzo dawna jest wielkim i zasłużonym honorem naszego miasta nad Wisłokiem. Olbrzymia charyzma i niezrównany talent chórmistrzowski. Absolwentka Akademii Muzycznej w Warszawie, doskonaląca się muzycznie na seminariach w kraju i za granicą. Czego najważniejszego dokonała dla Rzeszowa? W 1985 roku założyła katedralny chór chłopięco-męski Pueri Cantores Resovienses, który z niezaprzeczalnym powodzeniem prowadzi do dzisiaj i to społecznie! Długie pasmo sukcesów, nagród i odznaczeń. Wyjeżdżała często dyrygować za granicami kraju. Niestrudzona i niepowtarzalna. Z chórami Pueri Cantores Resovienses i Cantores Resovienses przygotowywała wiele chóralnych partii do koncertów z Orkiestrą Filharmonii Rzeszowskiej, która jest już dobrze znana nie tylko w Polsce. Może dlatego, że w swojej młodości czynnie uprawiała sport jest do dzisiaj tak wytrzymała.

Pan profesor LUDWIK SOWIŃSKI jest rodowitym lwowiakiem. Może właśnie dlatego ma taki temperament. Po ukończeniu w roku 1956 Państwowego Liceum Muzycznego w Krakowie, do 1962 roku odbył studia na dwóch wydziałach w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w grodzie Kraka i ruszył ze swoim talentem i wielkimi muzycznymi umiejętnościami w Polskę. Nagrywał w krakowskim radiu i występował jako oboista w Krakowskiej Filharmonii. Pracował z zespołami kameralnymi w Średniej Szkole Muzycznej w Rzeszowie, prowadził naukę śpiewu w zespole pieśni i tańca Resovia Saltans przy Wyższej Szkole Pedagogicznej w Rzeszowie. Dyrygował chórami kościelnymi w parafii Zalesie i Świętej Rodziny w Rzeszowie, z którą związany jest do dzisiaj. Prof. Ludwik Sowiński to wspaniały człowiek. Pogodny, wyrozumiały, uduchowiony nie tylko muzycznie. Doceniony i uhonorowany licznymi odznaczeniami. Jako chórmistrz zwiedził kawał Europy. Był ze swoim chórem na audiencji u papieża Polaka. W kwietniu 2009 roku minęły 23 lata nieprzerwanej pracy chóru Sancta Familia, oczka w głowie profesora Sowińskiego.

Pan profesor ANDRZEJ SZYPUŁA. Co ja będę dużo pisał. To – nie tylko moim skromnym zdaniem – mistrz nad mistrzami! dyrygent chóru kameralnego Collegium Musicum, prezes Towarzystwa im. Zygmunta Mycielskiego, wiceprezes Rzeszowskiego Towarzystwa Muzycznego, redaktor naczelny pisma muzyczno-literackiego „Kamerton”. Znam się z prof. Szypułą dobrych parę lat. Urzeka on nie tylko sposobem mówienia, ale przede wszystkim anielskim uśmiechem. Znakomicie włada nie tylko pałeczką dyrygenta, ale także „muzycznym” piórem. Nic dodać, nic ująć.

Muszę na koniec wspomnieć o mistrzu dyrygentury chóralnej, panu Bolesławie Antoniaku. Chór mieszany Cantata, działający przy parafii Chrystusa Króla w Rzeszowie, dwa lata temu obchodził 50-lecie swej artystycznej i społeczno-religijnej działalności. Tym właśnie chórem dyryguje pan Bolesław. Był oczywiście znakomity koncert, honorowe nagrody, serdeczne uśmiechy, gratulacje i… wspomnienia.

Skąd u tych wspaniałych ludzi tyle bezinteresowności, charyzmy, ciepła i społecznego oddania sprawie? Skąd tyle zwykłej, ludzkiej, fizycznej wytrzymałości? Chyba nie tylko – olbrzymia pasja i olbrzymia wiara w to, że miłość, poezja, piękno duchowego świata są nieśmiertelne!„

Bogusław KOTULA